„Niee, teraz nie ma sensu. I tak nie zrobię wszystkiego i w taki sposób jaki chcę.” – znasz ten cichy wewnętrzny szept? Być może pojawia się kiedy chcesz rozpocząć praktykę jogi albo wrócić na matę po przerwie… albo kiedy masz trudniejszy czas. Myślisz – „Nie ma sensu teraz. Zrobię to, ale dopiero kiedy będę gotów pójść na całość.” Czyli kiedy? W poniedziałek, we wrześniu czy w styczniu? Teraz – nic, później – wszystko. Czasem w drugą stronę: dziś – pocisnę, jutro – nie wstanę. yhm…
A co, jeśli powiem Ci, że
- nie musisz spędzać na macie godziny by uznać praktykę za pełną;
- 5 minut w ciszy z oddechem to też praktyka;
- już kilka powtórzeń powitań słońca pozwoli twojemu ciału odetchnąć;
- nie ma zakazu sięgania po łagodniejsze warianty asan;
- praktyka ponad siły i możliwości negatywnie wpływa na układ nerwowy;
- najlepsza praktyka, to ta która została zrobiona w zgodzie z ciałem i umysłem.
Odrobina wysiłku by wejść na matę, a potem łagodny wgląd w obecny stan. 5, może 10 minut – na zbudowanie lub podtrzymanie zdrowego nawyku kontaktu z ciałem i oddechem też wystarczy. Żeby zęby były zdrowe myjemy je codziennie, prawda?
To co? Może jednak zamiast WSZYSTKO, ALBO NIC lepiej TYLE ILĘ MOGĘ, Z TYM CO MAM?
Come as you are!